Autor Wątek: Red Orchestra 2: Heroes of Stalingrad  (Przeczytany 8505 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Duqq

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 154
  • OS:
  • Windows Vista Windows Vista
  • Browser:
  • Opera 11.52 Opera 11.52
Odp: Red Orchestra 2: Heroes of Stalingrad
« Odpowiedź #30 dnia: 22 Października 2011, 16:07:06 »
Nawet dobrze zrobiłeś, że nie kupiłeś jej zaraz po premierze. Bo ja po zainstalowaniu jej, rozegrałem kilka rundek i odstawiłem na półkę na prawie dwa tygodnie. Potem wydali patche, które poprawiły błędy i teraz gra jest naprawdę przyjemna.
Gram w nią dość sporo, wszystko działa jak należy, a twórcy co rusz wydają poprawki jeszcze bardziej usprawiające rozgrywkę.
Co moge powiedzieć? Gra jest naprawdę dość trudna, tak, że teraz po rozegranych prawie 30h mam wspólczynnik K/D na poziomie 0,5, a na samym początku jak nie znałem map i w ogólę wynosił on około 0,2 ;) Teraz jest już zdecydowanie lepiej i nawet mi wychodzi.
Map jest chyba osiem, ludzie narzekają, że mało, ale wg mnie to i tak spora liczba, szczególnie, że i twórcy zapowiadają nowe, a i modderzy z pierwszej częsci gry, po wydaniu narzędzi moderskich wzieli się do pracy i tak samo piszą o tym, że niedługo pojawią się nowe stworzone przez nich.

Jeśli o rozgrywkę to jest zupełnie inna niż w BF, nie mówiąc o CoDzie, jest na pewno trudniej, ale nie jest aż tak hardcorowo jak w np. w ARMA co mi się akurat podoba. Praktycznie jeden strzał i nie żyjesz, dzięki czemu zaczynasz cenić swoje życie i uważasz, bo jak czekasz 10 sekund na odrodzenie, potem biegniesz kawałek do miejsca walk i głupio zginiesz to naprawdę można się wkurzyć. Nie mówiąc o tym, że jest limit uzupelnień i każda głupia śmierć to strata dla twojej drużyny.
Dlatego trzeba uważać i się często rozglądać. Natomiast jak się kogoś ustrzeli to ma się naprawdę dużą satyfakcję, szczególnie jeżeli trafimy wroga z dużej odległości. Podobają mi się te walki o każdy budynek, czasami o każdy korytarz, w pewnych sytuacjach można naprawdę się poczuć jak na wojnie. Kiedy padasz przygnieciony ogniem i rozgladasz się jak tu można uciec w bezpieczne miejsce nie obrywając kulką, albo czołgasz się w okopie aby oflankować przeciwną drużynę.
Niestety nie jest to takie łatwe, bo praktycznie każda próba dzikiej szarży znanej z BC2 kończy się po prostu zgonem. Trudno porównać obie te gry, bo są wyraźnie inne. Nie da się tutaj jak w BC2 wejść w środek wrogiej bazy, czy terytorium i robić rozwałki, nie da się tak łatwo wejść między wrogów, bo no zbyt szybko się ginie, po prostu. W tej grze bardzo zdecydowanie mocniej czuje się między nami, a wroga drużyną tą linie frontu, przez którą trzeba się przebić, aby zdobyć kolejny cel.
Czy to lepsze, czy gorsze? No nie wiem, na pewno inne, więc nie umiem ocenić. Mi się podobają i te szybkie wymiany ognia z BC2, gdzie jak sie ma skilla, albo farta zastrzelić trzech/czterech wrogów na raz w jednym miejscu, a także taka wojna na podejście jak w RO2.

Mi osobiście gra się naprawdę podoba i jeśli o mnie chodzi mogę ją polecić z czystym sumieniem. Chciałem kupić BF3, ale chyba jednak odłoże ten zakup na przyszły rok. Mógłbym grać w trójkę na moim kompie, ale bez szaleństw raczej na niskich ustawieniach, więc wolę najpierw wymienić komputer w przyszłym roku, do tego czasu BF3 stanieje. Za to w RO2 gram bez problemów, a gra jest wciągająca, więc poza marnym początkiem, który twórcy ewidentnie skopali, jestem zadowolony z zakupu :)
"What is the difference between a man and a parasite? A man builds, a parasite asks, 'Where's my share?' A man creates, a parasite says, 'What will the neighbors think?!'"